Wiele osób uskarża się na specyficzną dolegliwość związaną ze spadkiem energii. W okolicach godziny trzeciej – czwartej popołudniu odczuwają one przemożną potrzebę snu. Rzadko kiedy łączą to z faktem, że przed chwilą zjedli posiłek. Nie ma w tym nic dziwnego – zjawisko jest warunkowane naszym wewnętrznym rytmem. Człowiek, mimo reżimu, jaki został mu narzucony przez kulturę, w której żyjemy, nadal funkcjonuje w oparciu o rytm dobowy – zarządzany podwzgórzem – oraz tzw. rytm ultradialny, zmieniający się co kilka godzin. To ich współpraca sprawia, że nie potrafimy błyskawicznie przełączać się pomiędzy stanami gotowości i senności. Ze zmianą naszej formy związek ma także jedzenie – obfity obiad potrafi błyskawicznie wywołać senność. Prawdopodobnie efekt ten wzmacnia dieta o wysokiej zawartości węglowodanów przy jednoczesnej niskiej obecności białka. Jak sobie zatem radzić z przysypianiem? Przede wszystkim jadać rano solidne śniadanie i lżejszy obiad. Posiłki natomiast powinny być skomponowane ze sporej ilości białka oraz węglowodanów o niskim indeksie glikemicznym.