W dobie superfoods bardzo często zapominamy o przestrzeganiu podstawowych zasad dietetycznych. Najlepszą żywnością jest ta najbliższa nam geograficznie, najlepiej więc jeść i kupować lokalnie. Im mniej dany owoc, warzywo czy inny produkt podróżował i im krótszą drogę przebył, nim trafił do naszych garnków, tym lepiej. Dlatego od najzdrowszego nawet specyfiku zza oceanu, lepszym wyborem jest jabłko od lokalnego sadownika czy jajko od zaprzyjaźnionej „baby” z wiejskiego gospodarstwa. Świeże, jak najmniej przetworzone i opryskiwane produkty mają po prostu wyższą wartość zdrowotną. Ograniczenie żywności przetworzonej, konserwowanej czy opryskiwanej w taki sposób, by nie zepsuła się w trakcie transportu, jest dużym krokiem w kierunku zdrowia i pięknej sylwetki. Tego typu jedzenie jest coraz bardziej modne, co stanowi pewien paradoks w obliczu mody na egzotyczne dodatki i sprowadzane z daleka składniki. Jedzenie „lokalne” nie oznacza jednak wcale jedzenia nudnego i wystarczy spróbować, aby móc się o tym przekonań na własnym podniebieniu.